Gmina Drawsko Pomorskie, powiat drawski, woj. zachodniopomorskie



Najnowsze wpisy na forach lokalnych:


Drawsko Pomorskie » Czy my jesteśmy jeszcze u siebie?
15 luty, szpital drawski, rentgen. Godzina około 10.30. Kolejka około 8 osób. Decyzja, czekam, zakładam ca 15 minut na osobę... powinienem doczekać. Za mną w krótkim czasie kolejka urasta do około 20 osób. Kolejka właściwie tkwi w miejscu, głównie z powodu pacjentów zwożonych z oddziałów. OK, szpital to szpital, pacjenci oddziałowi mają pierwszeństwo, trzeba się z tym pogodzić. Na szczęście mam czytnik więc oddaje się Irwingowi i Regulaminowi tłoczni win. Mija pierwsza godzina oczekiwania, z pozycji 8 przechodzę na... 7. Trudno. Mija kolejna godzina, z 7 przechodzę na 5 ale to wyłącznie dlatego, że jedna z oczekujących pań rezygnuje z tej formy rozrywki gwarantowanej przez wspomniany wcześniej szpital. Mimo, że w kolejce przeszedłem dwa oczka, to nadal podpieram ścianę przestępując z nogi na nogę. Wszystkie miejsca siedzące oddaliśmy oczekującym o kulach lub w wieku czy kondycji wymagającej krzesełka. Nadal oglądamy korowód pacjentów na wózkach. Ludzie w kolejce już poirytowani mówią coś o jakiś Ukraińcach którzy byli wcześniej (zanim trafiłem tam ja) i byli przyjęci poza kolejka. Niezbyt uważnie słucham, bo raz, że Irwing wciąga, a dwa, że szkoda rozlewać mleko które już się rozlało. Nie wiem jak to tam było, ale atmosfera jest podgrzana. Nadeszła trzecia godzina podpierania ściany z okresowym przysiadem na kaloryferze. Okresowym bo kaloryfer mocno grzeje w tyłek. Trzeba wyważyć; ból nogi albo przegrzany tyłek. Robię pół na pół, trochę tego trochę tego. Jest nieźle, w trzeciej godzinie przedemną już tylko jeden Pan o dwóch kulach i jednej sprawnej nodze (pacjent z oddziału) podpierający ścianę w pobliżu upragnionego "gabinetu" jedna Pani w starszym wieku poruszająca się o kuli, wyraźnie już zmordowana oczekiwaniem na twardym krzesełku, kolejna Pani i... teoretycznie ja. Już był w ogródku już witał się z gąską. Azali nagle pojawia się blond Pani (tłumacz) w towarzystwie dwóch zwycięzców z US Army. Jeden z nich, w stroju sportowym ma usztywniony nadgarstek, wygląda na to, że biedak haratał w gałę i się niefortunnie skontuzjował w łapkę. Poza tym byczek wygląda na okaz zdrowia. Nie stęka, z bólu się nie słania, nawet nie zbladł... choć cholera wie, może był blady tylko nie szło tego rozpoznać. Stoi pewnie na młodych nogach sportowca. Całe to towarzystwo tj jeden tłumacz i dwóch US gości ;) ryje się pod drzwi gabinetu odcinając dostęp pozostałym. Ani dzień dobry, ani słowa wyjaśnienia, ani nawet pocałujcie nas w... (no tam gdzie jak powiedział onegdaj pewien minister najjaśniejszej robimy laskę amerykanom). Że chłopaki z US army dzień dobry nie mówią to zrozumiałe, ale do cholery jest z nimi tłumacz (a dokładnie tłumaczka). Mogła by rozewrzeć to co (czasem również) pozwala wyartykułować ludzką mowę. Ale nie. W każdym bądź razie jeszcze nie. Przypominam sytuację na on czas: stoi pacjent o dwóch kulach z oddziału, siedzi kilka leciwych osób też przecież nie jedzących tam dla frajdy pączki. Grzecznie włażę pomiędzy drzwi a grupkę zwycięzców pozostających pod troskliwą opieką wspomnianej Pani. Pytam dlaczegóż to uważają, że mają pierwszeństwo? Pani chyba zdziwiona, że ktoś z poza personelu US Army ma w stosunku do niej oczekiwania. Ba, na moje stwierdzenie, że dopilnuje by jednak poczekali identyfikuje mnie odkrywczo "jako żądnego awantury". Faktycznie w chwili gdy otwarły się drzwi do gabinetu udało się mi podstępnie pomóc starszej Pani o kuli ubiec cierpiącego amerikan-boy'sa w dostępie do pomocy medycznej, ponoć gwarantowanej w najjaśniejszej obywatelom tejże (fakt, nikt nie gwarantowała, że szybko i tak skutecznie jak szwejom innych państw ). Pani tłumacz, wreszcie zechciała wyartykułować swoim maluczkim rodakom, że im się należy pierwszeństwo, bowiem otóż, oni są tu z SORU wysłani. Ciut dziwne, bo: A - czyżby w szpitalu drawskim było tak, że "umierający" pacjent bez opieki medycznej wędruje po szpitalu w celu wykonania zabiegu czy badania? Przecież pacjentów oddziałowych przywożą, pacjentów SOR-owskich też powinni. No chyba, że tłumacz towarzyszący chłopcom z US Army zastępuje wszystkie karty jak dzoker w grze... w wojnę. Chyba - kolejna ewentualność - że: B pacjent nieśmiertelny jest wysyłany do rentgena nie koniecznie na CITO CITO i bezwzględne pierwszeństwo. Wszak - przypominam - że oprócz tych pełnych werwy, dysponujących nieograniczonym czasem amatorów darmowego rentgena których przysłali jacyś lekarze nieszpitalni był pacjent szpitalny. Podpierał ścianę stojąc o dwóch kulach i jednej sprawnej nodze. Pomińmy na chwilę pacjentów z "ulicy", niech kurna siedzą i się cieszą, że nie stoją na ulicy, matka z kalkuty ma jednak gest ;). Gdy już ich pominiemy, niech ktoś mi wyjaśni RACJONALNIE, dlaczegóż to amerykański szwej, co to se rączkę wywichnął w czasie zajęć z WF jest przyjęty przed pacjentem szpitala który o dwóch kulach i jednej sprawnej nodze czeka pod rentgenem godzinę? A tak się stało, bowiem na wezwanie Pani tłumaczki przyleciała szybko (cóż za pośpiech) jakaś inna Pani, być może z SORU która ich do gabinetu wprowadziła., olewając również i szpitalnego pacjenta. Co mnie na koniec rozbawiało(? ). Pani tłumaczka wskazują mnie paluchem - tej Pani co przyleciała przełamywać w imię szczęścia zdrowia i pomyślności US Army blokadę rentgena - wyartykułowała donosicielsko lub oskarżająco: o! to ten co się awanturuje! Kto mnie zna, ten wie, że zapamiętały zemnie awanturnik. Jaki był ciąg dalszy. No cóż umierający na nadgarstek americana-boy zajął zwycięsko gabinet rentgena. Poczekalnia posioczyła trochę. Psioczenie przerwał turkot kolejnego wózka z kolejny pacjentem oddziałowym. Na powrót zostałem piątym w kolejce. Tak, olałem to. Podziękowałem współoczekiwaczom za miłe towarzystwo w relaksiarni przedpokoju gabinetu RTG Matki z Kalkuty (jakoś ta Kalkuta do sytuacji pasuje bardziej, niż ta matka, ). Opuściłem budynek, opuściłem parking, na zewnątrz oczekiwał piękny słoneczny dzień. Zamiast korzystać z Kalkuty polecałbym inne pozadrawskie okoliczne punkty oferujące "zdrowie". Jest szansa, że tam nie spotkacie "Pań tłumaczek" nie znających rodzimego: Dzień Dobry i szwejów US Army umierających na CITO nadgarstek ;) :) :) :) Na marginesie, ciekaw jestem co by się stało, gdyby na drawski SOR około godziny 11 trafił jakiś umowny "kowalski" z uszkodzoną na WF-ie łapką? Nie wysłali by go aby do przychodni chirurgicznej? Norbert Zbróg PS pozdrawiam Panią technik z rentgena która jednak zreflektowała się w bzdurze którą wygłosiła mówiąc: "TAK" gdy zapytałem, czy życiu tego człowieka z rączką uszkodzoną coś zagraża? PSS Uff Kiejkuty już mam nadzieję nieczynne.

Drawsko Pomorskie » Adwokat kościelny, unieważnienie małżeństw, rozwód kościelny
Kancelaria Porad Kościelno-Prawnych - asystencja na każdym etapie procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego dla Osób w kraju i za granicą Mail: [email protected] Tel. kom. 693 876 173 (do godz. 19.00) dr Arletta Bolesta adwokat kościelny zatwierdzony przez właściwą władzę kościelną (również za granicą)

Drawsko Pomorskie » Re: Jak obsługa w sklepach nosi maseczki
Bo to foliarze

Drawsko Pomorskie » Jak obsługa w sklepach nosi maseczki
Mam pytanie Dlaczego w Drawsku w sklepach obsługa nie zasłania nosów?

Drawsko Pomorskie » Anna Muller
Ostatnio na Drawskim cmentarzu w 23 kwartale cmentarza zauważyłem leżącą od 2-3 miesięcy płytę nagrobka Anny Muller. Jest popękana ale w dość dobrym stanie. Jeżeli dobrze przeczytałem to osoba ta żyła w latach 1855-1933. Myślę że płyta ta powinna w końcu trafić na odpowiedniej miejsce niż pod drzewo. Mam prośbę może ktoś jest w stanie pomóc w identyfikacji tej kobiety. ...kim była co robiła. W końcu to też historia Drawska. Pzdr.

Drawsko Pomorskie » Rzeźba
Mieszkam w Wegorzynie moje prace są na [LINK] mam gotowe rzeźby, projekty, rysunki, zapraszam